Co my tu mamy? Dwie sikory, wróbelka, gila, kawkę i dwie małe sikoreczki! Toż to prawie zestaw jak zza mojego okna! Tylko do karmnika się nie pchają, te filcowe ptaszki!
wtorek, 30 grudnia 2014
Ptaszory zawieszory
Na specjalne życzenie powstał taki komplecik ptaszków filcowych z zawieszkami do powieszenia na choince :) Ptaszki wyfrunęły na południe Polski pod Wawel :)
Co my tu mamy? Dwie sikory, wróbelka, gila, kawkę i dwie małe sikoreczki! Toż to prawie zestaw jak zza mojego okna! Tylko do karmnika się nie pchają, te filcowe ptaszki!
Co my tu mamy? Dwie sikory, wróbelka, gila, kawkę i dwie małe sikoreczki! Toż to prawie zestaw jak zza mojego okna! Tylko do karmnika się nie pchają, te filcowe ptaszki!
niedziela, 28 grudnia 2014
Christmassy
Chciałabym życzyć Wam wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia, ale ciut już za późno. No nie wyrobiłam się :) a starałam się jak mogłam! No nic, życzę zatem najlepszego w Nowym Roku 2015 i mam nadzieję, że znajdę więcej czasu na nowe wpisy. A może nie? Może powinnam życzyć sobie i wam, tak ekscytującego i pełnego niespodzianek (pozytywnych) życia, że zabraknie czasu na wirtualne bytności :)
Podsumowaniem tego okresu około świątecznego niech będzie poniższa tablica z fotkami. Prawie każde zdjęcie mogłoby być zajawką osobnego wpisu. Mogłoby być ... może niektóre doczekają się rozwinięcia, ale nic nie obiecuję :)
Podsumowaniem tego okresu około świątecznego niech będzie poniższa tablica z fotkami. Prawie każde zdjęcie mogłoby być zajawką osobnego wpisu. Mogłoby być ... może niektóre doczekają się rozwinięcia, ale nic nie obiecuję :)
środa, 19 listopada 2014
Świąteczny wianek
Nie mogłam się powstrzymać. Komplecik gwiazdek brokatowych w trzech zimowych kolorach zauroczył mnie i musiałam go mieć! Wprawdzie do świąt jeszcze czas, ale wiecie, jak w pracy już w lipcu robi się pierwsze projekty na Boże Narodzenie, to połowa listopada, to już prawie okres przed przedświąteczny. No to się skusiłam. Przyniosłam do domu, postawiłam przed sobą i już wiedziałam co z nich zrobię. A ponieważ jestem niecierpliwa, to wianek do zawieszenia nad stołem mam już gotowy :) Niech czeka.
Teraz myślę o drugim komplecie gwiazdeczek, przydałoby się kolejne osiem sztuk :) Powiesiłabym nad łóżkiem.
materiały: gwiazdki, wianek przemalowany na biało, trochę piórek i srebrny łańcuch choinkowy :)
Postaram się go pokazać, gdy już zawiśnie na docelowym miejscu :)
Na koniec fotka Panny Migotki. Jeszcze oficjalnie nie przedstawiłam na blogu naszego nowego mieszkańca, ale tak oto się prezentuje w jesiennej stylizacji ;P Straszna rozrabiaka. Ciężko zdjęcie zrobić, bo ciągle w ruchu.
Teraz myślę o drugim komplecie gwiazdeczek, przydałoby się kolejne osiem sztuk :) Powiesiłabym nad łóżkiem.
materiały: gwiazdki, wianek przemalowany na biało, trochę piórek i srebrny łańcuch choinkowy :)
Postaram się go pokazać, gdy już zawiśnie na docelowym miejscu :)
Na koniec fotka Panny Migotki. Jeszcze oficjalnie nie przedstawiłam na blogu naszego nowego mieszkańca, ale tak oto się prezentuje w jesiennej stylizacji ;P Straszna rozrabiaka. Ciężko zdjęcie zrobić, bo ciągle w ruchu.
piątek, 14 listopada 2014
Ptaszydła
Całe stadko. Jedne spakowały się i odleciały, a inne wylądowały!
Ptaszory są już dostępne na DaWandzie!!!
Link z boku na pasku :)
ZAPRASZAM!!
czwartek, 13 listopada 2014
Jesienny wianek na drzwi
Muchomorki muszą być :)
Szczerze mówiąc najchętniej bym już wieszała zimowo-gwiazdkowe ozdoby (oczywiście też z muchomorkami), ale się jeszcze powstrzymam do adwentu. Będę silna ^^
A Myszkin był ostatnio nieuważny, na szczęście obyło się bez ofiar.Musi bardziej uważać podczas swoich wędrówek.
sobota, 8 listopada 2014
Książe Myszkin wyszedł na spacer
Listopadowy poranek zapowiadał piękny dzień. Krzyk dzikich gęsi zmierzających w potężnym kluczu na południe obudził Księcia Myszkina. Wyjrzał zza kamienia, gdzie miał swoją norkę i rozejrzał się uważnie. Biało czarna kocica Psotka spała na parapecie kuchennym, na szczęście po bezpiecznej stronie szyby. Jakoś nie miał dziś ochoty na jej psoty. Nie było też słychać Rudzielca. A nasłuchiwał dłuższą chwilę, czy nie zabrzmi delikatny dźwięk dzwoneczka, który rudy kot nosił na czerwonej tasiemce przy szyi.
Delikatne promienie słońca, ledwo muskające nos Myszkina, ozłociły pobliskie drzewa. Kilka liści westchnęło smętnie i oderwało się od gałęzi. Książę przerzucił przez ramię torbę, nałożył żołędziową czapeczkę i dziarsko wskoczył na kamień. Żal było nie skorzystać z tak pięknej pogody i siedzieć cały dzień w norce.
- Och, cóż to za badylaki? - zapytał sam siebie wskakując do doniczki stojącej pod domem Dużych. - Wyglądają interesująco. Jak jeszcze trochę podrosną będę mógł zawiesić między nimi hamak! Nikt mnie nie zauważy zza liści - ucieszył się i zaraz westchnął - Ech, byle do wiosny...
Szybciutko, rozglądając się uważnie przebiegł przez taras.
Delikatne promienie słońca, ledwo muskające nos Myszkina, ozłociły pobliskie drzewa. Kilka liści westchnęło smętnie i oderwało się od gałęzi. Książę przerzucił przez ramię torbę, nałożył żołędziową czapeczkę i dziarsko wskoczył na kamień. Żal było nie skorzystać z tak pięknej pogody i siedzieć cały dzień w norce.
- Och, cóż to za badylaki? - zapytał sam siebie wskakując do doniczki stojącej pod domem Dużych. - Wyglądają interesująco. Jak jeszcze trochę podrosną będę mógł zawiesić między nimi hamak! Nikt mnie nie zauważy zza liści - ucieszył się i zaraz westchnął - Ech, byle do wiosny...
Szybciutko, rozglądając się uważnie przebiegł przez taras.
Zeskoczył zwinnie na ziemię i wylądował tuż obok rabatki. Niedaleko rosło potężne drzewo, którego liście leżały wokoło. Myszkin poczuł się trochę pewniej. Liście dawały dobre schronienie w razie nagłego niebezpieczeństwa. Przeszedł brzegiem klombu wspominając maciejkę, która w letnie, gorące noce wabiła go swym upajającym zapachem. Obok rosły nagietki. Uwielbiał bujać się na ich łodygach. Malwy natomiast służyły mu do wspinania, gdy chciał obserwować księżyc z ogrodu.
- Aksamitki! Wy wciąż kwitniecie! - zachwycił się żółtą główką pochyloną w jego stronę. Pogłaskał je rozczulony. - Jak dobrze, że poranne przymrozki jeszcze was nie dotknęły.
Kwiatek potrząsnął główką. - I na nas już pora. Jesteśmy już takie znużone. Spójrz, rozejrzyj się wokoło kilka z nas jeszcze się trzyma, ale większość... To już jesień.
- Tak. To już jesień - przytaknął Książę. Wkrótce nadejdzie zima. Cóż taka jest kolej rzeczy. Na szczęście z każdym dniem jesteśmy bliżej wiosny.
- O tak - westchnął kwiat, zafalował płatkami i zasnął.
Książę Myszkin podziwiał przez chwilę jego kolorowe płatki.
Nie trwało to jednak długo, gdyż gdzieś w oddali odezwał się delikatny dźwięk dzwoneczka. To był znak, że pora wracać.
.......................................................................................................................
Wstyd się przyznać, ale zapomniałam jak się filcuje :) w ramach przypominajki powstał Książę Myszkin - 8 cm wzrostu, ubrany w piękny sweterek ze starej skarpety (uwielbiam kolorowe skarpetki, które, jak to skarpetki, niestety przecierają się na pietach i dziurawią na palcach. Po odcięciu dołu zostaje całkiem fajna góra do wykorzystania ^^, chm chyba zacznę kupować sobie skarpetki pod kątem przyszłych sweterków. A może nie powinnam tego pisać? Jak wspomnę, że wyprane, to będzie mniej oburzonych?)
wtorek, 16 września 2014
Lato, lato, lato... jesień?
Lato. Wystawiam twarz do słońca i robię zapasy witaminy D. Rower, doglądanie dyń, codzienne zabieganie, praca, upały, leniuchowanie z książką. I jak to bywa latem praktycznie czas bez robótek. Coś tam czasem przewinie mi się przez palce, ale to tylko drobiazgi. Czyli jak co roku :) Ale czas na intensywne robótkowanie zbliża się nieuchronnie wraz z pierwszymi wybarwiającymi się liśćmi na drzewach. To już za chwilę. Pierwsze liście już wprawdzie się sypią, ale to jeszcze nie ten czas. Sierpień zawinął swoją złotą pelerynę i odpłynął zdmuchnięty jesiennymi powiewami. Wraz z wrześniem czas pogalopował, a ja biegnę za nim z zadyszką próbując przywrócić wszystko na właściwe tory i wykroić z tego chwilę na posadzenie tulipanów, grzybobranie, pranie i sprzątanie.
A w głowie powstają wciąż nowe plany, całe mnóstwo planów. Wydrukowane wzory na poduszki już czekają. Pomysły lądują w szkicowniku. Latem tylko aparat miał pracę bez przerwy. Wszak trzeba było pozbierać materiał na na nowy kalendarz kwiatowy.
W zeszłym roku powstała jedna sztuka specjalnie dla rodziców, w tym mam już zamówienia na co najmniej 3. Każdy z rodziny chce mieć swój. No i dla siebie może wydrukuję?
Zeszłoroczny był taki:
Kwiaty latem zagościły również we włosach :)
A w głowie powstają wciąż nowe plany, całe mnóstwo planów. Wydrukowane wzory na poduszki już czekają. Pomysły lądują w szkicowniku. Latem tylko aparat miał pracę bez przerwy. Wszak trzeba było pozbierać materiał na na nowy kalendarz kwiatowy.
W zeszłym roku powstała jedna sztuka specjalnie dla rodziców, w tym mam już zamówienia na co najmniej 3. Każdy z rodziny chce mieć swój. No i dla siebie może wydrukuję?
Zeszłoroczny był taki:
Kwiaty latem zagościły również we włosach :)
Mam już pomysł na wersje jesienno-zimowe, zobaczymy co się urodzi :)
Moje pierwsze tiramisu doskonale smakowało prosto z lodówki w upały.
I moje pierwsze zbiory. Dynie obrodziły obficie, wciąż jeszcze owocują.
To ja gnam dalej. Obiecuję, że jeszcze tu zajrzę tej jesieni :) może w końcu z jakimś skończonym projektem, ale nie ukrywam, że życie ostatnio zajmuje mnie na tyle, że na blogi czasu brak (własne, bo na przeglądanie innych zawsze się chwilę wykroi :)wtorek, 24 czerwca 2014
O zwierzynie słów kilka
Słów bardzo kilka, bo wciąż moje robótkowanie tkwi w pudle, razem ze wszystkimi genialnymi pomysłami, które czekają na realizację. Dlatego dziś o zwierzątkach. Na początek piękny wschód słońca, tak, to jest wschód :) Generalnie, nie lubię mieć robionych pobudek przed świtem, przez upierdliwe zwierze biegające po dachu, ale czasem trafi się taki widoczek :)
Jeśli chodzi o resztę zwierzyńca...no cóż masa kota rozbiegła się i rośnie w zatrważającym tempie. Przymierzamy się do adopcji ;)
Młodsze jeszcze wolą matki doić (taak, taka rodzina nowoczesna - dwie matki, dzieci wspólne) i do miski mleka podchodzą z rezerwą :)
Jeśli chodzi o resztę zwierzyńca...no cóż masa kota rozbiegła się i rośnie w zatrważającym tempie. Przymierzamy się do adopcji ;)
Młodsze jeszcze wolą matki doić (taak, taka rodzina nowoczesna - dwie matki, dzieci wspólne) i do miski mleka podchodzą z rezerwą :)
niedziela, 1 czerwca 2014
Awaria
Jestem, ale w innej galaktyce więc chwilowo nie piszę, nie tworzę i się nie chwalę.
Mój Stary Mnich, komputer, który zyskał taką nazwę po pewnym winie wieki temu, padł na dobre. Mam nadzieję, że dyski są ok, bo mimo wszystko szkoda by było wszystko stracić. Wprawdzie mam kopię zapasową na dysku zewnętrznym, ale nie dam głowy, że skopiowałam wszystko co chciałam.
Zakup nowego chwilowo odroczony, bo obecnie inwestuję w łazienkę. A ponieważ ta inwestycja, to nie tylko nowe płytki, ale cała instalacja wraz z piecem więc nie wiem, na czym się wskaźnik drenażu mojego portfela oprze. Jak skończę to na pewno pokażę łazienkę po i przed (sama uwielbiam oglądać takie zestawienia).
Pracuję więc na laptopie z uszkodzoną płytą główną, który uwielbia zaskakiwać mnie blue ekranem. No i jakoś wolniej pracuje. Przez to całe zamieszanie usunęłam Wasze komentarze. Chciałam usunąć spam, który atakuje jeden z moich postów i przypadkiem usunęłam nie to co trzeba. Bardzo przepraszam, pamiętam Wasze miłe słowa, mam je wyryte w sercu :). Post na który mi szedł spam też w końcu usunęłam, bo już nie dawałam rady z ogarnięciem, mam nadzieję, że trochę się to uspokoi.
Mam też nadzieję, że wkrótce wróci wszystko na właściwe tory :)
To powyższe nie napisałam by poruszyć wasze serca współczuciem, ale żeby usprawiedliwić zaniedbanie
bloga. Zresztą latem zawsze mnie mniej było w robótkowie.
Na szczęście wszystko już kwitnie i są truskawki więc jakoś tak trochę lżej na duszy. Można się cieszyć małymi przyjemnościami :)
Ogródek niestety nie mój, ale mamy i mamy do niego trochę daleko :( ale jak co roku tonie w kwiatach :)
A poniżej kociaki :) Nie każę wam zgadywać ile kotów jest w pudełku. Dwie kocice i 7 młodych :P, jak ja z tego mam wybrać jednego? Chyba metodą losowania, rękę do pudełka i co się wyciągnie...
Mój Stary Mnich, komputer, który zyskał taką nazwę po pewnym winie wieki temu, padł na dobre. Mam nadzieję, że dyski są ok, bo mimo wszystko szkoda by było wszystko stracić. Wprawdzie mam kopię zapasową na dysku zewnętrznym, ale nie dam głowy, że skopiowałam wszystko co chciałam.
Zakup nowego chwilowo odroczony, bo obecnie inwestuję w łazienkę. A ponieważ ta inwestycja, to nie tylko nowe płytki, ale cała instalacja wraz z piecem więc nie wiem, na czym się wskaźnik drenażu mojego portfela oprze. Jak skończę to na pewno pokażę łazienkę po i przed (sama uwielbiam oglądać takie zestawienia).
Pracuję więc na laptopie z uszkodzoną płytą główną, który uwielbia zaskakiwać mnie blue ekranem. No i jakoś wolniej pracuje. Przez to całe zamieszanie usunęłam Wasze komentarze. Chciałam usunąć spam, który atakuje jeden z moich postów i przypadkiem usunęłam nie to co trzeba. Bardzo przepraszam, pamiętam Wasze miłe słowa, mam je wyryte w sercu :). Post na który mi szedł spam też w końcu usunęłam, bo już nie dawałam rady z ogarnięciem, mam nadzieję, że trochę się to uspokoi.
Mam też nadzieję, że wkrótce wróci wszystko na właściwe tory :)
To powyższe nie napisałam by poruszyć wasze serca współczuciem, ale żeby usprawiedliwić zaniedbanie
bloga. Zresztą latem zawsze mnie mniej było w robótkowie.
Na szczęście wszystko już kwitnie i są truskawki więc jakoś tak trochę lżej na duszy. Można się cieszyć małymi przyjemnościami :)
Ogródek niestety nie mój, ale mamy i mamy do niego trochę daleko :( ale jak co roku tonie w kwiatach :)
A poniżej kociaki :) Nie każę wam zgadywać ile kotów jest w pudełku. Dwie kocice i 7 młodych :P, jak ja z tego mam wybrać jednego? Chyba metodą losowania, rękę do pudełka i co się wyciągnie...
Na koniec skromny zestaw dla Eli na festyn :)
Tego chyba nie pokazywałam nigdzie :)
piątek, 25 kwietnia 2014
Królewna Zosia
Do oryginału* sporo jej brakuje, ale nasza "królewna" odczytała cioci intencje bezbłędnie ^^
Zapomniałam tylko zrobić foto sesję więc tylko trzy zdjęcia na szybko "ku pamięci".
* wujek google prawdę powie wystarczy wpisać: królewna Zosia i wszystko będzie widać, jak na dłoni.
Zapomniałam tylko zrobić foto sesję więc tylko trzy zdjęcia na szybko "ku pamięci".
* wujek google prawdę powie wystarczy wpisać: królewna Zosia i wszystko będzie widać, jak na dłoni.
czwartek, 17 kwietnia 2014
Przed świątecznie
Z doskoku. Nie mam kiedy usiąść i porobić porządne wpisy, wciąż czas nie chce się rozciągnąć :(
Wrzucam trochę świątecznego nastroju :) i wyjątkowo prace nie moje (nie licząc kurek-kartek), bo piękny baranek szydełkowy przybył do mnie w zeszłym roku z samego Sanoka (kłaniam się nisko i dziękuję). Kurczak odłączył się od stada mojej siostry i został ze mną. A rozbawione jajo? Jajo niezwykłej urody wyszło spod czteroletnich łapek specjalnie dla cioci :) Wiem, wiem, ale i tak uważam, że jest cudne :) Niezła kompania z nich wyszła! Brakuje tylko zająca. Kicka w polu od zeszłego roku :P
Na deser przygotowałam kilka karteczek z kokoszkami :) Jutro pofruną w świat, chociaż podobno kury nie latają ;)
Wrzucam trochę świątecznego nastroju :) i wyjątkowo prace nie moje (nie licząc kurek-kartek), bo piękny baranek szydełkowy przybył do mnie w zeszłym roku z samego Sanoka (kłaniam się nisko i dziękuję). Kurczak odłączył się od stada mojej siostry i został ze mną. A rozbawione jajo? Jajo niezwykłej urody wyszło spod czteroletnich łapek specjalnie dla cioci :) Wiem, wiem, ale i tak uważam, że jest cudne :) Niezła kompania z nich wyszła! Brakuje tylko zająca. Kicka w polu od zeszłego roku :P
Na deser przygotowałam kilka karteczek z kokoszkami :) Jutro pofruną w świat, chociaż podobno kury nie latają ;)
Zapewne nie zdążę już tu nic naskrobać przed Świętami, bo mam pracy pełne ręce więc życzę
spokojnych i pogodnych Świąt Wielkiejnocy
kolorowych pisanek
udanych wypieków*
i chwili na zatrzymanie się w biegu
by zadumać się nad tym co ważne.
*Pisząc o wypiekach przypomniało mi się, że mam genialny przepis na ciasto drożdżowe, prosty w wykonaniu z tych co to nie da się zepsuć. Miałam wrzucić zdjęcie z opisem, ale nie zdążyłam, bośmy zjedli - ciasto, nie przepis :F
Kiedyś będzie :)
poniedziałek, 31 marca 2014
Pici mini kot
Spełniłam swoje marzenie o posiadaniu małego kotka. Jest tak mały, że mieści się do każdej kieszeni. Mieszka w pudełku od zapałek i wypija dziennie zaledwie kropelkę mleka :)
Oto przed Państwem kotek Zielonooki :) Technika: filcowanie na sucho. Moja pierwsza rzecz zrobiona samodzielnie w domu.
Tutaj jeszcze nieskończony, bez oczek, rozbrykał się w zieleni.
Oto przed Państwem kotek Zielonooki :) Technika: filcowanie na sucho. Moja pierwsza rzecz zrobiona samodzielnie w domu.
Tutaj jeszcze nieskończony, bez oczek, rozbrykał się w zieleni.
I na koniec wiosenny powiew z natury :)
sobota, 29 marca 2014
Filcaki
Postanowiłam nauczyć się czegoś nowego. Ponieważ zachwycam się dziełami z filcu, to spróbowałam, jak to jest z tym filcowaniem na sucho. Powiem jedno: rewelacja!
Machanie igłą jest bardzo odstresowujące :) Technika nie jest trudna, radość z tworzenia, jak zawsze ogromna. Trzeba tylko uważać na palce, bo szybko można je podziurawić :)
Ponieważ jestem leniwym stworzeniem i nie chciało mi się przeczesywać sieci w poszukiwaniu podstaw, skorzystałam z kursu zorganizowanego w E-dziewiarce.
Poniżej moje wytwory :) kolczyki, dwie kulki w kropki, coś udające wielkanocne jajo i aplikacja na tkaninie (z muchomorkiem, a jakże!). Kolczyki obkleiłam gadżetami do zdobienia paznokci, żeby nabrały połysku. Wszystko powstało w jeden wieczór pod czujnym okiem miłej pani instruktorki. Wiem jedno, chcę więcej!
Machanie igłą jest bardzo odstresowujące :) Technika nie jest trudna, radość z tworzenia, jak zawsze ogromna. Trzeba tylko uważać na palce, bo szybko można je podziurawić :)
Ponieważ jestem leniwym stworzeniem i nie chciało mi się przeczesywać sieci w poszukiwaniu podstaw, skorzystałam z kursu zorganizowanego w E-dziewiarce.
Poniżej moje wytwory :) kolczyki, dwie kulki w kropki, coś udające wielkanocne jajo i aplikacja na tkaninie (z muchomorkiem, a jakże!). Kolczyki obkleiłam gadżetami do zdobienia paznokci, żeby nabrały połysku. Wszystko powstało w jeden wieczór pod czujnym okiem miłej pani instruktorki. Wiem jedno, chcę więcej!