Delikatne promienie słońca, ledwo muskające nos Myszkina, ozłociły pobliskie drzewa. Kilka liści westchnęło smętnie i oderwało się od gałęzi. Książę przerzucił przez ramię torbę, nałożył żołędziową czapeczkę i dziarsko wskoczył na kamień. Żal było nie skorzystać z tak pięknej pogody i siedzieć cały dzień w norce.
- Och, cóż to za badylaki? - zapytał sam siebie wskakując do doniczki stojącej pod domem Dużych. - Wyglądają interesująco. Jak jeszcze trochę podrosną będę mógł zawiesić między nimi hamak! Nikt mnie nie zauważy zza liści - ucieszył się i zaraz westchnął - Ech, byle do wiosny...
Szybciutko, rozglądając się uważnie przebiegł przez taras.
Zeskoczył zwinnie na ziemię i wylądował tuż obok rabatki. Niedaleko rosło potężne drzewo, którego liście leżały wokoło. Myszkin poczuł się trochę pewniej. Liście dawały dobre schronienie w razie nagłego niebezpieczeństwa. Przeszedł brzegiem klombu wspominając maciejkę, która w letnie, gorące noce wabiła go swym upajającym zapachem. Obok rosły nagietki. Uwielbiał bujać się na ich łodygach. Malwy natomiast służyły mu do wspinania, gdy chciał obserwować księżyc z ogrodu.
- Aksamitki! Wy wciąż kwitniecie! - zachwycił się żółtą główką pochyloną w jego stronę. Pogłaskał je rozczulony. - Jak dobrze, że poranne przymrozki jeszcze was nie dotknęły.
Kwiatek potrząsnął główką. - I na nas już pora. Jesteśmy już takie znużone. Spójrz, rozejrzyj się wokoło kilka z nas jeszcze się trzyma, ale większość... To już jesień.
- Tak. To już jesień - przytaknął Książę. Wkrótce nadejdzie zima. Cóż taka jest kolej rzeczy. Na szczęście z każdym dniem jesteśmy bliżej wiosny.
- O tak - westchnął kwiat, zafalował płatkami i zasnął.
Książę Myszkin podziwiał przez chwilę jego kolorowe płatki.
Nie trwało to jednak długo, gdyż gdzieś w oddali odezwał się delikatny dźwięk dzwoneczka. To był znak, że pora wracać.
.......................................................................................................................
Wstyd się przyznać, ale zapomniałam jak się filcuje :) w ramach przypominajki powstał Książę Myszkin - 8 cm wzrostu, ubrany w piękny sweterek ze starej skarpety (uwielbiam kolorowe skarpetki, które, jak to skarpetki, niestety przecierają się na pietach i dziurawią na palcach. Po odcięciu dołu zostaje całkiem fajna góra do wykorzystania ^^, chm chyba zacznę kupować sobie skarpetki pod kątem przyszłych sweterków. A może nie powinnam tego pisać? Jak wspomnę, że wyprane, to będzie mniej oburzonych?)
Prześliczny :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJezusiczku, toż to Myszkin jak prawdziwy, taki ze starych baśni rosyjskich. Zapomiała filcowania? haha ot Emilka flirciara ... ale przypominanie wyszło BOSKO!!!
OdpowiedzUsuńDzięki^^
UsuńCos tam sobie przypomniałam :P