wtorek, 23 lutego 2016

Roślinne podsumowanie lutego, czyli co tam się zieleni 01

Luty to jeszcze zima, ale dni dłuższe i powoli coś tam drga w przyrodzie. No dobra, jest ciepło, w tym roku znów nie było prawdziwej zimy (mimo wszystko współczuję wam - Amerykanie) i przyroda zachowuje się, jakby to był marzec.
Smętnie tkwiące na parapetach rośliny doniczkowe, przeczekujące brak światła, też drgnęły. Niedługo będę mogła zająć się przesadzaniem, rozsadzaniem i kąpaniem w promieniach słonecznych.


Pelargonie już zostały oddzielone od roślin macierzystych.  Teraz czekam aż puszczą korzonki. Uwielbiam pelargonie. Ich zapach, kształt i kolor liści.

Wyspiański potrafił je malować mistrzowsko.

A ta czerwona plama na parapecie pracowni Olgi Boznańskiej? To na pewno nie róża.
A tutaj moje liściory w słoikach. Do wystawienia na zewnątrz jeszcze długa droga.
Na koniec zimy zakwitł mi storczyk. Zakwitł pierwszy raz. W końcu zobaczyłam, co kupiłam. A raczej co uratowałam, bo wzięłam go z odrzutów w jakimś markecie za grosze. Był wtedy jednym smętnym liściem, prawie zasuszonym. Dwa lata chuchałam i dmuchałam. Po drodze okazało się, że miał wełnowca, którym podzielił się z moim drugim storczykiem (białym). Przez kilka miesięcy oba były nieustannie kąpane w roztworze mydlanym. Ociekały wodą z mydłem. Robal został pokonany. Tylko trochę wysiłku kosztowało mnie przywrócenie formy jednemu i dalsze ratowanie drugiego. Udało się. Biały jest ze mną 6 lat, byłoby mi go szkoda stracić. W tej chwili jest na etapie przed kwitnięcia - wypuścił długie odnóże i powoli rosną mu kwiaty. A poniżej ten, który zakwitł.















Przedstawię wam jeszcze moje bluszcze. I różę - róża jest typowo lutowa, okazyjna ;)
Bluszczyki natomiast zakupione w sklepie, którego nazwę łatwo zgadniecie, jak popatrzycie na zdjęcia :) Szczerze mówiąc trochę się bałam kupować roślinki w tym miejscu, żeby znowu czegoś nie przywlec, ale póki co - odpukać - jest ok. Oczywiście kupiłam je malutkie, ale urosły ładnie :) Zawsze lukam na rośliny, jakie są w sprzedaży, a potem czekam na przeceny. Nie widzę sensu kupować tych z pierwszego rzutu, bo nawet te marne z końcówek da się wyprowadzić na "ludzi".
Jak dotąd padła mi jedna roślinka, ale  była to moja wina, bo postawiłam ją w złym miejscu i zaniedbałam.

Marzy mi się teraz papirus. Miałam go kiedyś, dawno temu, ale przez rozliczne przeprowadzki zagubił się. Jakby ktoś chciał się podzielić jedną gałązką, to chętnie przyjmę. Jakoś ich ostatnio nie widuję.
-----------------------------------------------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że nie zanudziłam kwiatowym wpisem. Obawiam się, że teraz może być taki co najmniej raz w miesiącu :) na podsumowanie tego, co urosło i zakwitło :)
A jak już jesteśmy przy podsumowaniach, to Art-Piaskownica ogłosiła foto-grę Różne oblicza tegorocznej zimy :) Postanowiłam wziąć udział.
Poniżej mój tryptyk, każde zdjęcie z innego miesiąca zimy, wszystkie aktualne :) Moja zima miała bardzo różnorodne oblicza :)
http://art-piaskownica.blogspot.com/2016/02/fotogra-rozne-oblicza-tegorocznej-zimy.html

6 komentarzy:

  1. Piękne roślinki, ja niestety nie mam ręki do roślin a raczej pamięci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz sobie ufilcować jakąś fajną roślinkę ;)

      Usuń
  2. Podziwiam, roślinki przepiękne! Fajny pomysł na tryptyk z podziałem na miesiące:) Cudny luty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) No luty cudny, tylko przemraża jeszcze te biedne roślinki :)

      Usuń
  3. Piękny tryptyk :) Dziękujemy za udział w wyzwaniu AP :)

    OdpowiedzUsuń