sobota, 30 stycznia 2016

Moje pierwsze próby z kanzashi

Trafiłam na kanzashi całkiem przypadkiem i zakochałam się w tych misternie układanych kompozycjach wstążeczkowych. Technika jest trochę, jak origami, a bardziej nawet jak kusudama, tylko z tkaniny.
Niestety materia stawiła opór! Nie wiem, czy zdarza się wam zachwycić jakąś techniką, a raczej efektami jej zastosowania, a potem okazuje się, że z której strony by nie ugryź, to jednak nie wychodzi.

Może jestem zbyt niecierpliwa, bo chciałabym, żeby pierwsze moje prace wyglądały zachwycająco. Tymczasem nie jestem zadowolona z efektów. Opanowanie składania kwadratów nie jest skomplikowane. Z pomocą przychodzi niezawodny internet, a szczególnie filmiki na youtubie. Zdawać by się mogło, że mając naprodukowane "zwijaski" poskładanie ich w kwiaty, śnieżynki, czy inne cuda, to już łatwizna. Otóż nie do końca.

Po pierwsze - dobrze mieć projekt, wizję tego, co chce się stworzyć.
Po drugie - wycinanie ze wstążki jest łatwiejsze niż z tkaniny. Ja cięłam i z tego i z tego.
Po trzecie - naoglądawszy się gotowych prac, podchodzę do moich z dużą dozą krytycyzmu i zaczyna mnie ogarniać zniechęcenie.
Póki co dam sobie chwilę oddechu. Bo mimo wszystko nie zamierzam się poddać zanim nie osiągnę zadowalającego mnie efektu :)

Niezwykłe, jakie cuda można wyczarować w tej technice. Jak będziecie mieli chwilę, to wpiszcie kanzashi w wyszukiwarkę i pooglądajcie sobie. Przepraszam, że nie wrzucam tu żadnych inspiracji, musiałabym pół internetu skopiować :)
Na razie wrzucam kilka zdjęć moich twórczych zmagań. U mnie cudów na razie nie ma :)



Ten powyższy powstał jako pierwszy. Być może dostanie zapinkę i stanie się broszką. Chyba najbardziej mi się podoba.
A ten jest ostatni. To zdecydowanie nie to, co miało być. Nie jest jakiś strasznie zły, ale też nie powala szczególnie. Popełniłam przy nim mnóstwo błędów. Na szczęście wiem jakich więc może uniknę ich powtórzenia. :)

Na zdjęciach widać jeszcze jednego kwiatka, ale jestem z niego tak nie zadowolona, że nawet nie zasłużył sobie na osobne zdjęcie ;) Jeśli chodzi o kolorystkę, to bardzo lubię połączenie srebra z bielą i błękitem pruskim. Pierwszy jest zdecydowanie w moich kolorach.

10 komentarzy:

  1. A ja Cię normalnie kopnę i już. No jak TY mnie kobieto zdenerwowałaś.
    Ja się patrzę i widzę cudne kwiaty, mówię szczerze, i nie jestem pewna, czy wycinanie ze wstążki jest łatwiejsze. NO nie powiedziałabym. Dla mnie jak na pierwszy raz - genialnie. I nie ważne, czy wyszło t,o co zamierzyłaś, ja nie wiem co miało być, a to co widzę, powala mnie na kolana. I to tyle panienko. Nie marudzić, trening czyni mistrza. Do pracy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Ela, ale mnie ustawiłaś :D to ja grzecznie będę dalej trenować zwijanie wstążeczek :D
      A na serio, to dzięki za twe słowa :) Jak już uzyskam efekt zadowalający, to ohohoho, wtedy zobaczysz :P

      Usuń
  2. Pierwszy raz słyszę o tej technice, ale muszę powiedzieć że jestem nią oczarowana i to dzięki Twojej pracy - wygląda zachwycająco. Zajrzałam pod hasło kanzashi i widzę że można wyczarować różności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Gosiu :) ja całkiem przypadkiem trafiłam na tę technikę i się wciągnęłam. Najpierw oglądanie i wyszukiwanie inspiracji, aż w końcu się odważyłam i zaczęłam dłubać sama :) Jeszcze się na pewno nią pobawię w przyszłości (zapewne bardzo bliskiej).

      Usuń
  3. Ależ są zupełnie zacne! Za mną też od jakiegoś czasu chodzą tkaninowe kanzashi, ale bałam się spróbować ;) Powiedz mi, stosowałaś tradycyjną metodę czy taką ułatwioną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że zaskoczyłaś mnie tym pytaniem :) Dopiero zagłębiam temat i zdaje mi się, że to technika ułatwiona - kleję na gorąco, ale nie zszywam. Bazuję na filmikach i instrukcjach obrazkowych, chociaż w tym przypadku lepiej sprawdzają się filmiki.
      No i póki co nie używam jedwabiu, tylko wyżywam się na wszystkim co wpadnie mi w domu w ręce. Czyli otwieram moje pudło z tkaninami i grzebię w nim :)
      Jak już poczuję się pewniej w składaniu i pierwszy zachwyt mi nie przejdzie, to będę chciała zrobić to bardziej klasycznie.

      Spróbuj! Nie ma się czego bać :) Najwyżej nie wyjdzie :) Na jeden mały kwiatek dużo nie potrzeba, a składanie nie jest tak skomplikowane jakby się mogło wydawać :)

      Usuń
  4. Zupełnie niepotrzebnie robisz sobie wyrzuty. To jest bardzo ładne i inspirujace. Pewnie ze zawsze mozna jeszcze lepiej ale to sie stanie juz za drugim razem. Do dzieła.
    Pozdrawiam
    Beata Jarmołowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzięłam sobie do serca ten okrzyk do dzieła! I działam :)

      Usuń
  5. Prace piękne, ale jakoś ta technika do mnie nie przemawia. Pozostanę przy krzyżykach i scrapbookingu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzyżyki są na mojej liście do opanowania, uwielbiam prace tak haftowane. Za to scrapki mi nie leżą :)
      Fajnie, że jest tyle możliwości technik do wyboru :)

      Usuń