Nasza kota Panna Migotka stwierdziła, po krótkim spacerze, że najlepiej zimę obserwuje się przez szybę :)
Szczególnie, gdy za oknem sikorkowy rwetes.
My z M. również obserwowaliśmy ptaszki - para bielików kołowała nad lasem tuż pod Wrocławiem. Piękny widok. Zdjęcie marne, bo były na prawdę wysoko, ale coś tam widać, że to nie żaden Myszołów.
A kamionkowy dzban wiatr pognał w siną dal. Poniżej jeszcze stał. No cóż, niestety nie mam żadnych zdjęć mojej wytwórczości robótkowej, co spowodowane jest głównie tym, że dłubię obecnie coś większego. Zaczęłam jakoś dwa tygodnie temu i końca na razie nie widać. Najwyżej mały koniuszek. Ta robota absorbuje każdą mą wolną chwilę po pracy, a mam je bardzo dokładnie rozdzielone na inne obowiązki więc powolutku idzie do przodu. Ale idzie. Z wyjątkiem, jak nie poszło i skończyło się szyciem w szpitalu, bo mi się nożyk omsknął po kciuku. Nie było wyjścia, trzeba było lecieć na szycie :) Papier to bardzo niebezpieczne tworzywo :)
To ja lecę i do następnego, mam nadzieję, że nie przyjdę z pustymi rękami.