Nie mogłam się powstrzymać. Komplecik gwiazdek brokatowych w trzech zimowych kolorach zauroczył mnie i musiałam go mieć! Wprawdzie do świąt jeszcze czas, ale wiecie, jak w pracy już w lipcu robi się pierwsze projekty na Boże Narodzenie, to połowa listopada, to już prawie okres przed przedświąteczny. No to się skusiłam. Przyniosłam do domu, postawiłam przed sobą i już wiedziałam co z nich zrobię. A ponieważ jestem niecierpliwa, to wianek do zawieszenia nad stołem mam już gotowy :) Niech czeka.
Teraz myślę o drugim komplecie gwiazdeczek, przydałoby się kolejne osiem sztuk :) Powiesiłabym nad łóżkiem.
materiały: gwiazdki, wianek przemalowany na biało, trochę piórek i srebrny łańcuch choinkowy :)
Postaram się go pokazać, gdy już zawiśnie na docelowym miejscu :)
Na koniec fotka Panny Migotki. Jeszcze oficjalnie nie przedstawiłam na blogu naszego nowego mieszkańca, ale tak oto się prezentuje w jesiennej stylizacji ;P Straszna rozrabiaka. Ciężko zdjęcie zrobić, bo ciągle w ruchu.
środa, 19 listopada 2014
piątek, 14 listopada 2014
Ptaszydła
Całe stadko. Jedne spakowały się i odleciały, a inne wylądowały!
Ptaszory są już dostępne na DaWandzie!!!
Link z boku na pasku :)
ZAPRASZAM!!
czwartek, 13 listopada 2014
Jesienny wianek na drzwi
Muchomorki muszą być :)
Szczerze mówiąc najchętniej bym już wieszała zimowo-gwiazdkowe ozdoby (oczywiście też z muchomorkami), ale się jeszcze powstrzymam do adwentu. Będę silna ^^
A Myszkin był ostatnio nieuważny, na szczęście obyło się bez ofiar.Musi bardziej uważać podczas swoich wędrówek.
sobota, 8 listopada 2014
Książe Myszkin wyszedł na spacer
Listopadowy poranek zapowiadał piękny dzień. Krzyk dzikich gęsi zmierzających w potężnym kluczu na południe obudził Księcia Myszkina. Wyjrzał zza kamienia, gdzie miał swoją norkę i rozejrzał się uważnie. Biało czarna kocica Psotka spała na parapecie kuchennym, na szczęście po bezpiecznej stronie szyby. Jakoś nie miał dziś ochoty na jej psoty. Nie było też słychać Rudzielca. A nasłuchiwał dłuższą chwilę, czy nie zabrzmi delikatny dźwięk dzwoneczka, który rudy kot nosił na czerwonej tasiemce przy szyi.
Delikatne promienie słońca, ledwo muskające nos Myszkina, ozłociły pobliskie drzewa. Kilka liści westchnęło smętnie i oderwało się od gałęzi. Książę przerzucił przez ramię torbę, nałożył żołędziową czapeczkę i dziarsko wskoczył na kamień. Żal było nie skorzystać z tak pięknej pogody i siedzieć cały dzień w norce.
- Och, cóż to za badylaki? - zapytał sam siebie wskakując do doniczki stojącej pod domem Dużych. - Wyglądają interesująco. Jak jeszcze trochę podrosną będę mógł zawiesić między nimi hamak! Nikt mnie nie zauważy zza liści - ucieszył się i zaraz westchnął - Ech, byle do wiosny...
Szybciutko, rozglądając się uważnie przebiegł przez taras.
Delikatne promienie słońca, ledwo muskające nos Myszkina, ozłociły pobliskie drzewa. Kilka liści westchnęło smętnie i oderwało się od gałęzi. Książę przerzucił przez ramię torbę, nałożył żołędziową czapeczkę i dziarsko wskoczył na kamień. Żal było nie skorzystać z tak pięknej pogody i siedzieć cały dzień w norce.
- Och, cóż to za badylaki? - zapytał sam siebie wskakując do doniczki stojącej pod domem Dużych. - Wyglądają interesująco. Jak jeszcze trochę podrosną będę mógł zawiesić między nimi hamak! Nikt mnie nie zauważy zza liści - ucieszył się i zaraz westchnął - Ech, byle do wiosny...
Szybciutko, rozglądając się uważnie przebiegł przez taras.
Zeskoczył zwinnie na ziemię i wylądował tuż obok rabatki. Niedaleko rosło potężne drzewo, którego liście leżały wokoło. Myszkin poczuł się trochę pewniej. Liście dawały dobre schronienie w razie nagłego niebezpieczeństwa. Przeszedł brzegiem klombu wspominając maciejkę, która w letnie, gorące noce wabiła go swym upajającym zapachem. Obok rosły nagietki. Uwielbiał bujać się na ich łodygach. Malwy natomiast służyły mu do wspinania, gdy chciał obserwować księżyc z ogrodu.
- Aksamitki! Wy wciąż kwitniecie! - zachwycił się żółtą główką pochyloną w jego stronę. Pogłaskał je rozczulony. - Jak dobrze, że poranne przymrozki jeszcze was nie dotknęły.
Kwiatek potrząsnął główką. - I na nas już pora. Jesteśmy już takie znużone. Spójrz, rozejrzyj się wokoło kilka z nas jeszcze się trzyma, ale większość... To już jesień.
- Tak. To już jesień - przytaknął Książę. Wkrótce nadejdzie zima. Cóż taka jest kolej rzeczy. Na szczęście z każdym dniem jesteśmy bliżej wiosny.
- O tak - westchnął kwiat, zafalował płatkami i zasnął.
Książę Myszkin podziwiał przez chwilę jego kolorowe płatki.
Nie trwało to jednak długo, gdyż gdzieś w oddali odezwał się delikatny dźwięk dzwoneczka. To był znak, że pora wracać.
.......................................................................................................................
Wstyd się przyznać, ale zapomniałam jak się filcuje :) w ramach przypominajki powstał Książę Myszkin - 8 cm wzrostu, ubrany w piękny sweterek ze starej skarpety (uwielbiam kolorowe skarpetki, które, jak to skarpetki, niestety przecierają się na pietach i dziurawią na palcach. Po odcięciu dołu zostaje całkiem fajna góra do wykorzystania ^^, chm chyba zacznę kupować sobie skarpetki pod kątem przyszłych sweterków. A może nie powinnam tego pisać? Jak wspomnę, że wyprane, to będzie mniej oburzonych?)