Wprawdzie ostatnimi czasy moja twórczość skupiła się przede wszystkim na scrapbookingu, w wszelkich przejawach, ale przecież robię też inne rzeczy :)
Ziarnuszki ciekawiły mnie od dawna. Te pękate lale wypchane ziarnem pojawiają się tu i ówdzie na blogach, aż postanowiłam zapytać wujka google skąd się wzięły i dokąd zmierzają. Poczytałam, pomyślałam i zrobiłam własną. Nie będę Wam rozpisywać się o ich symbolice, czym należy je wypychać. bo wszystko to można znaleźć w internecie. A nie chcę kopiować tekstów, które ktoś już opracował :) - na koniec wpisu podrzucam Wam linki do blogów, gdzie można poczytać o tych laleczkach.
Moja Ziarnuszka wypchana jest grochem* i dla wzmocnienia efektu 12 monetami. Po jednej na każdy miesiąc. Powstała podczas ostatniej letniej pełni księżyca, tzw. księżyca plonów. Przekupiłam ją błyskotkami i kilkoma warstwami fartuszków. Mam nadzieję, że będzie służyć dzielnie przez cały rok. Siedzi w takim miejscu, gdzie ma idealne wejrzenie na drzwi i okno, żeby widzieć kto do nas zmierza. Mam nadzieję, że będzie dobrze służyć przez cały rok :)
pozdrawiam
*Nie lada kłopotem było dla mnie znalezienie/kupno odpowiedniego zboża! Gdybym była u rodziców na wsi, to po prostu wzięłabym z worka lub od sąsiada. Może ktoś wie, gdzie można kupić garnuszek prosa, jęczmienia, czy innego zboża?